Dantex i dwa oblicza rebrandingu – lekcja o sile emocji i przywiązaniu do marki
Głównym problemem dewelopera Dantex był fakt, że firma nie promowała siebie jako marki. Cała dotychczasowa komunikacja koncentrowała się wyłącznie na poszczególnych inwestycjach. W rezultacie deweloper pozostawał w cieniu własnych projektów i nie miał przestrzeni, by budować silny, rozpoznawalny wizerunek. Naturalnym krokiem stała się więc chęć zmiany - nowy branding miał wychodzić poza schemat i jednocześnie tworzyć tożsamość, która pozwoli marce mówić własnym głosem.
Cel nowego brandingu: świeże spojrzenie na rynek nieruchomości

Tworząc nowy branding Dantex, świadomie odeszliśmy od standardów komunikacji w branży deweloperskiej, wybierając lekkie i nowoczesne podejście. Dotychczas marka wykorzystywała jedynie sygnet w czerwonym, ciężkim i dość agresywnym odcieniu, co trafiało do wąskiej grupy odbiorców. Z tego względu zdecydowaliśmy się zastąpić go paletą inspirowaną naturą – odcieniami zieleni, beżu i szarości.
W centrum identyfikacji znalazł się sygnet Dantex, któremu towarzyszył organiczny kształt inspirowany kroplą wody lub gorącym szkłem. To on nadawał systemowi unikalnego charakteru i wyraźnie odcinał markę od konkurencji. Całość dopełniał claim „Rzucamy nowe światło na inwestycje mieszkaniowe” – symboliczne podsumowanie zmiany, która redefiniowała język wizualny marki i pokazywała jej nowe spojrzenie na rynek.
O sile sentymentu i potrzebie powrotu do czerwieni
Pierwsza odsłona nowego brandingu Dantex spotkała się z entuzjazmem wszystkich działów. Projekt zyskał akceptację – był świeży, nieoczywisty i odważny, dzięki czemu mocno wyróżniał markę na tle konkurencji.
W międzyczasie firma obchodziła jednak swoje 40-lecie. Jubileusz stał się momentem refleksji i to właśnie wtedy odkryto, że deweloper od zawsze miał swoją tożsamość, choć wcześniej nie była ona wprost nazwana. Uświadomiono sobie, jak istotną rolę w historii Dantex odgrywa czerwony sygnet z symbolem DX.
Nowy branding stał się więc pewną barierą. Problem nie leżał w projekcie – ten miał lekkość i świeżość, której poszukiwano – lecz w poczuciu, że zabrakło w nim koloru nierozerwalnie związanego z historią marki. Osoby od lat współpracujące z firmą dostrzegły, że brak czerwonego sygnetu oznacza utratę ważnego elementu tożsamości.
Emocjonalne przywiązanie do tego znaku okazało się silniejsze niż chęć drastycznych zmian i wyszło to firmie na dobre. Dzięki temu można było wysunąć na pierwszy plan to, co w Dantex było najważniejsze od lat.
W efekcie zapadła wspólna decyzja: nowy branding musi uwzględnić stare logo, ale w zestawieniu z nowym, świeżym i oryginalnym kierunkiem graficznym. Tak rozpoczął się drugi etap prac – oparty na sentymencie i zakorzeniony w emocjach, a jednocześnie daleki od utartych w branży wzorców.
Czerwień w nowym kontekście i inspiracja sztuką

Nowe podejście do redesignu opierało się na pozostawieniu czerwonego sygnetu DX, lecz w bardziej wyrafinowanym i nowoczesnym wydaniu. Wokół historycznego logotypu zbudowaliśmy nowy key visual, który nadał projektowi lekkości. Cel pozostawał niezmienny – stworzyć spójny wizerunek marki, jednocześnie wolny od dosłownych skojarzeń z branżą nieruchomości.
W warstwie wizualnej sięgnęliśmy po język sztuki – inspiracją był kubizm i Bauhaus, łączące odwagę koloru z geometryczną dyscypliną formy. To nawiązanie miało także wymiar symboliczny: odsyłało do warszawskiego modernizmu, epoki dynamicznego rozwoju firmy Dantex oraz do mecenatu sprawowanego przez markę nad muzeum Villa la Fleur.
W efekcie powstał branding czerpiący z retro estetyki i minimalistycznych, kubistycznych brył, wzbogaconych o gradienty i geometryczne moduły, które nadają całości lekkości i elastyczności. Dzięki temu czerwieni udało się nadać nowy kontekst – nie jako barwie agresywnej, lecz jako centralnemu elementowi systemu wizualnego o nowoczesnym charakterze.
Redesign jako fundament nowej strategii komunikacji
Dotychczas Dantex prezentował swoje inwestycje jako osobne projekty z całkiem odrębnym stylem graficznym, co uniemożliwiało budowanie wizerunku marki dewelopera. Nowa identyfikacja wizualna odwróciła ten schemat – wprowadziła system, który porządkuje wszystkie projekty według jednolitego brandingu dewelopera i jednocześnie pozostawia przestrzeń na ich indywidualną interpretację.
Logotypy poszczególnych inwestycji zostały zachowane, lecz wpisano je w ramy nowej koncepcji brandingu Dantex, nadając im tożsamą stylistykę, kolorystykę i motywy graficzne. Dzięki temu każdy projekt zyskał unikalny charakter, a całość zaczęła działać jako spójny, rozpoznawalny system. Nowy key visual został zaprojektowany tak, by zapewniać pełną elastyczność. Teraz umożliwia dostosowanie stylistyki do segmentu i charakteru inwestycji oraz grupy docelowej, a jednocześnie zachowuje spójność całego systemu. Dzięki temu poszczególne projekty mogą rozwijać własny język wizualny, nie tracąc związku z marką Dantex.
Ursus Vita przed rebrandingiem posługiwał się geometrycznym sercem jako głównym symbolem. Po zmianach projekt zyskał lżejszą, bardziej współczesną oprawę – całość stała się mniej generyczna i zdecydowanie przyjemniejsza dla oka.

W przypadku Autonomii Praskiej kluczowym elementem w identyfikacji wizualnej były obłości i gradienty w odcieniach fioletu i pomarańczy. Nowa odsłona graficzna nie porzuciła tych motywów, lecz nadała im świeżą formę – gradientowa kula w odcieniach pomarańczy stała się centralnym punktem kompozycji.

Aurora z kolei pierwotnie bazowała na odważnych, agresywnych kolorach i tle przypominającym zorzę polarną. W odświeżonej wersji ten kierunek ewoluował – pojawiły się kształty inspirowane wcześniejszymi rozwiązaniami, jednak teraz interpretowane jako formy przywołujące na myśl kosmiczną energię.

Podsumowanie
Historia Dantex pokazuje, że rebranding to nie tylko zmiana kolorów czy nowa forma graficzna. To przede wszystkim bardzo wymagający proces, którego głównym celem jest odkrywanie, co naprawdę stanowi o sile marki. Pierwszy rebranding otworzył drzwi do świeżego, nieszablonowego języka, drugi – przypomniał, jak ważne są korzenie i emocje budowane przez lata. W rzeczywistości oba były potrzebne: jeden, by sprawdzić, jak daleko można odejść od utartych schematów, a drugi by pokazać, że autentyczność marki rodzi się w połączeniu nowoczesnego podejścia z historią i ludźmi, którzy ją współtworzą.